środa, 10 grudnia 2014

As long as you love me 6


    Jesienne ponure dni przyprawiały mnie o mdłości. Ta cała sytuacja z mamą doprowadzała mnie do szału. George bywał u nas coraz częściej. W San Mateo czułam się okropnie. Jedyną osobą, z którą mogłam normalnie porozmawiać i się zwierzyć była Mia. Bardzo się ze sobą zżyłyśmy, naprawdę ją polubiłam. Z Justinem wymieniamy pogardliwe spojrzenia i od czasu do czasu rzucimy jakimś chamskim tekstem. Nienawidzę go całym sercem, zaraz po nim jest mama. Koszmary nocne zaczęły powtarzać się coraz częściej. Miesiąc dobiegał końca, udało mi się załatwić prace w pobliskim barze "Santos" był całkiem okej. Chciałam uzbierać trochę kasy na wyjazd do babci. Dawno jej nie widziałam, chciałabym zostać u niej na weekend. Mamy o nic prosić nie będę.
                                                                     ***
    Był poniedziałek. Wstałam z łóżka, zaciągnęłam na siebie obcisłe jeansy, jakiś stary, biały sweter i bordowy komin. Nie jadłam śniadania, tylko chwyciłam deskorolkę, wybiegłam z domu, rozpędziłam się po czym rzuciłam ją i wskoczyłam na nią. Po 15 minutach byłam już na miejscu. Przy wejściu do szkoły czekała na mnie uradowana Mia. 
-Seel ! szybko- zawołała do mnie i gdy już byłam koło niej mocno mnie uściskała.
-Dobra, dobra. Wpuść mnie- zrobiłam kwaśną miną po czym się zaśmiałam. Ona przewróciła teatralnie oczami i wyszczerzyła w moim kierunki swoje lśniąco białe zęby. 
-Nie zgadniesz kto zaprosił mnie do kina ! - krzyknęła uradowana.
- Hymm no niech zgadnę... Ten twój romeo David ?- powiedziałam z udawanym znudzeniem,po czym odwzajemniłam jej uśmiech.
- Haha tak!-klasnęła w ręce. Chyba nigdy nie widziałam jej takiej wesołej. 

   Siłowałam się chwilę z szafką na książki. Gdy w końcu udało mi się ją z trudem otworzyć, jej drzwiczki uderzyły o moją twarz. BOLAŁO.  Kilka osób stojących obok zaczęło się śmiać a ja zmroziłam ich spojrzeniem. 
-Mia, mam czerwony ślad na czole ? -zapytałam. Dziewczyna nie odpowiadała. Była wpatrzona przed siebie. -Halooo !!-pomachałam jej przed oczami.
-co, co. -powiedziała w końcu zdezorientowana Mia. -Patrz na nich. -pokazała mi ruchem twarzy na prost. Po drugiej stronie korytarza stała jakaś dziewczyna którą obejmował chłopak. Był to David, jedną ręką był oparty o ścianę a druga ręka spoczywała na jej biodrze. Miał pochyloną głowę. Dziewczyna trzymała jedną rękę na jego ramieniu a drugą przeczesywała jego ciemną czuprynę.
-Kto to? -zapytałam posępnym głosem Mie,
- Izabella.- powiedziała krótko. Jej głos już nie był taki wesoły jak na początku. -Ta zdzira przystawia się do mojego David'ka- powiedziała, a jej kąciki ust uniosły się zabawnie do góry.
-Łoo. Mia, nie znałam cię od tej strony. -spojrzałam rozbawiona na przyjaciółkę.
-Bella, to taka laska, która myśli że wszystkich może mieć itd. Prowokuje każdego. Nadaje się tylko do komentowania. - powiedziała teraz już bez uśmiechu, ciągle wpatrując się w przytulającą się parę. -Pusta - dodała.
- Myślisz, że są razem? 
- Niee. Po prostu David to jej nowa zabawka.-krzywo się uśmiechnęła. Izabella w tej chwili się na nas popatrzyła. Chyba zauważyła, że od dłuższego czasu ją komentujemy. Szybko odwróciłyśmy się w stronę szafek i obie wybuchnęłyśmy śmiechem. 
- Głupio to musiało wyglądać co ? -zawołałam rozbawiona. 
-No napewo -odparła Mia wplatając słowa w śmiech.
                                                                    ***
 Lekcje mijały szybko. Mia była trochę przygnębiona tym zdarzeniem rano. Próbowałam ją rozśmieszyć opowiadając jakieś głupie historyjki o mnie. Zawsze kładła się ze śmiechu, wyśmiewając moją niezdarność a tym razem to nie pomagało. W końcu za proponowałam zakupy, które Mia tak uwielbiała, ja natomiast nienawidziłam tego robić. Łażenie bez celu po sklepach i przeglądanie szmat. Bez sensu. Nawet na to znalazła jakąś słabą wymówkę. 
-Dobra Mia słuchaj. -powiedziałam stanowczo zachodząc jej drogę. - Przestań się tak przejmować. Przecież to ty idziesz z nim na randkę a nie "Zimna". -"zimna", tak nazwałyśmy Izabellę, podczas jednej z lekcji, kiedy Mia wymyślała strategię na Davida. 
-Czy ty mnie w ogóle słuchasz ?! 
-taa.-Odparła. Nie miałam do końca pewności czy jest ona świadoma tego co powiedziała. - Ej, w sobotę jest impreza na Blands Boo. Charlie i John mówili że będą... 
-Nooo i... ? - powiedziałam z nutką nadziei, że Mia w końcu zaczęła łączyć się z światem.
-No i będzie też David. - teraz na jej twarzy pojawił się głupi uśmiech.
-Pff, wiedziałam... Jesteś nienormalna wiesz ? -zaśmiałam się razem z Mią. Naszą rozmowę przerwało odchrząknięcie chłopaka. No jasne. Justin. Odwróciłam się i zobaczyłam go opartego o ścianę. Od razu zszedł ze mnie uśmiech i pojawił się kwaśny wyraz twarzy. 
-Widzę, ze bardzo cieszysz się na mój widok. Wspaniale- powiedział ironicznie chłopak z dumnym uśmiechem.
-Masz racje, skacze z radości.- posłałam mu złośliwe spojrzenie. 
-Dobrze słyszałem? wybieracie się na wyścigi w sobotę ? - powiedział sucho. 
-Czekaj, czekaj. Podsłuchiwałeś ? a gdzie te twoje maniery, na których ci tak bardzo zawsze u mnie zależy? -Powiedziałam tryumfalnie. 
-Sell. To był tylko mały sprawdzian - powiedział przemiłym głosem klepiąc mnie po ramieniu. Natychmiast się od niego odsunęłam. 
-łoo czekaj. - powiedziałam i zrobiłam następne kroki oddalając się od niego. -muszę zachować dystans bo zarażę się debilizmem. 
-Tobie to już chyba nie grozi. Osiągnęłaś sam szczyt. - Powiedział złośliwie a z jego twarzy nie schodził uśmiech. W tedy spojrzałam na Mie która jak zawsze udawała że jej nie ma gdy w pobliżu był Justin. - Ale do rzeczy.- powiedział stanowczo. - Macie zamiar przyjść na wyścigi tak? -wybuchną śmiechem
-Nie twój interes- warknęłam w jego stronę. 
-Nie radze.- szeroko się uśmiechną.- To... -zmierzył mnie wzrokiem- nie jest impreza dla takich dziewczyn jak ty.- oblizał usta a na jego twarzy pojawił się napis "wygrałem" 
-Co ty nie powiesz.. - czułam jak teraz ja przegrywam. Myśl ! myśl  Selena co może go zaboleć.. Miedzy nami panowała cisza. W końcu odwróciłam się napięcie i ruszyłam w przeciwnym kierunku, ciągnąc  Mie za rękę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz