poniedziałek, 19 stycznia 2015

As long as you love me 8





Na moje nie szczęście rozpadał się deszcz. Do domu miałam jeszcze trochę drogi. Zanim dojechałam nie było na mnie już suchej nitki. Przed moim domem stało czarne volvo. Pewnie George... Sytuacja w moim domu nieco się polepszyła, powoli zaczynam "tolerować" jego obecność. Do mamy nadal mam żal... nie umiem jej tego wybaczyć.
Weszłam pod daszek na werandzie, ściągnęłam z siebie bluzę i ją wykręciłam. Otworzyłam drzwi. W domy było dziwnie cicho... Nie witając się z nikim pobiegłam od razu na górę. Przygotowałam sobie getry i luźną koszulkę po czym wskoczyłam pod prysznic. Po mojej głowie zaczęły chodzić dziwne myśli.
Jejku... jest to podejrzane. Drzwi były otwarte a w domu ani żywej duszy... O co chodzi. Może to jacyś złodzieje! Jeszcze ten samochód.
Mimo gorącej wody, po moim ciele przeszedł dreszcz. Odwróciłam się momentalnie w stronę drzwi. Dość tych kąpieli. Trzeba sprawdzić co jest grane...
Wyszłam spod prysznica, ubrałam się i lekko podsuszyłam włosy. Powoli zeszłam na dół... Ciągle panowała ta okropna cisza. Najpierw poszłam sprawdzić salon. -Czysto.. okej, teraz kuchnia.
-AAA!
-AAAA!
-AA !
-KIM TY DO CHOLERY JESTEŚ I CO ROBISZ W MOJEJ KUCHNI !? ALBO NIE, NIE CHCE WIEDZIEĆ KIM JESTEŚ. WYNOCHA !
-Selena?
-NIE DUCH.
-Ciesze się że cie widzę. Czekałem na ciebie.
-ŻARTUJESZ SOBIE ZE MNIE? jakaś ukryta kamera? ha! ha! bardzo śmieszne naprawdę...
-Jestem..
-NIE OBCHODZI MNIE KIM JESTEŚ. WYNOŚ SIĘ STĄD !
-Ale..
-Głuchy jesteś ?!
-Opanuj się dziewczyno. - powiedział zażenowany.
-Nie mam najmniejszej ochoty się opanowywać! siedzisz sobie w mojej kuchni ot tak, nie znam cie w ogóle i ty mówisz że na mnie czekasz?! mało co zawału serca przez ciebie nie dostałam! Nie wiem kim jesteś i nie chce wiedzieć a teraz proszę wyjdź z mojego domu zanim użyje siły!
-Skończyłaś?
-Myślę że tak...-w końcu się opanowałam. Boże co we mnie wstąpiło... zrobiło mi się trochę głupio, że tak na niego naskoczyłam. Z drugiej strony miałam powody.
-Możemy zaświecić światło?
-A..y tak.- bąknęłam.
-Jestem Jaxon Swan - powiedział łagodnym tonem
-Swan? - dziwnie się na niego popatrzyłam. Czyżby Gegorge miał dzieci?
-No tak. A ty Gomez. - powiedział. Pewnie uważał mnie już za jakąś wariatkę.
-Co robisz w moim domu?! - ciągle miałam problem z opanowaniem głosu.
-Dopiero co nie chciałaś mnie znać - zaśmiał się. -Hymm... jak by to powiedzieć... mieszkam - ominą mnie i podszedł do dzbanka z kawą po czym nalał ją sobie do kubka i oparł się o blat.
-ŻE CO PROSZĘ ?
-No dokładnie. Starałem się być delikatny przekazując ci tę wiadomość. -westchną
-Delikatny...SERIO?!
-Posłuchaj, wiem jak się czujesz, i wiem też że jak wkońcu dotrze do twojej świadomości ta wiadomość to mnie znienawidzisz tak samo jak ja ciebie. - odłożył kubek do zlewu po czym wyszedł z kuchni.
 Stałam jak wryta i patrzyłam się jak chłopak odchodzi.
-Gdzie idziesz? - zawołałam za nim.
-Po swoje rzeczy do auta - odpowiedział a potem trzasną drzwiami.
 Boże... co się w tym domu dzieje ?! czy może mi ktoś wytłumaczyć całe to zdarzenie? W ogóle to gdzie jest mama?
Weszłam do salonu i opadłam na kanapę nie wiedząc co o tym wszystkim myśleć. Do domu wszedł Jaxon targając ze sobą 2 duże torby. Spojrzał w moją stronę. Dało się zauwarzyć że go rówież coś gryzło. Westchną głośno po czym uniósł do góry Głowę i zamkną oczy, wpuścił torby tuż przed schodami. Stał tak nieruchomo przez jakąś minute. Uważnie mu się przyglądałam... Jeszcze nie dotarło do mnie co mi przekazał. Popatrzył się na mnie i ruszył w moją stronę. Zajął miejsce koło mnie.
-Jaxon Swan. - powiedziałam cicho. Chłopak siedział nieruchomo i wpatrywał się w wykładzinę.
-SWAN! - wrzasnęłam nagle. -Czyli jesteś synem George'a...
-Brawo.
-I że ty niby się tu wprowadzasz ? z jakiej racji !
-Selena, rusz głową. Mówili mi że jesteś bystra... -pokręcił głową. -Oznacza to tylko jedno. Skoro ja się tu wprowadzam to i mój ojciec nie? Więc Renee i George są razem i planują chyba coś więcej...
 Uderzyła mnie fala gorąca,Wszystko tylko nie to. Moje najgorsze myśli właśnie wcieliły się w rzeczywistość. Do oczu zaczęły napływać mi łzy. Chłopak przybliżył się do mnie, delikatnie pogłaskał mnie po ramieniu.
-Nie dotykaj mnie - powiedziałam drżącym tonem, czując że zaraz zemdleje, W głowie zaczęło mi się kręcić i huczeć. Gwałtownie wstałam i podeszłam do okna.
-Selena, poczekaj... -powiedział cicho. - Wiem co czujesz, przechodzę przez to samo. Moja mama umarła kilka lat temu na raka. Wiem dokładnie jak to jest gdy osoby które kochała zastępują ją kimś innym. Mam taki sam stosunek do Renee jak ty do George'a i.. tak sobie myślałem, że ciebie też pewnie będę nienawidził, za to kim jest twoja matka dla mojego ojca, ale teraz gdy widzę jak się zachowałaś jest mi cię nawet żal...- wstał i podszedł do mnie. Po moim policzku spływały już duże słone krople łez, jestem pewna że zaraz wybuchnę płaczem, bo powstrzymuje się ostatkami sił.
-Ej.. no proszę nie płacz bo nie wiem jak mam się teraz zachować - posłał mi nieśmiały uśmiech. podniósł rękę do góry i otarł mi kciukiem łzy z jednego policzka.
-Powiedziałam nie dotykaj mnie. - warknęłam w jego stronę.
---muzyka---
 Złapałam się rękami za głowę i wyszłam z pokoju. w korytarzu chwyciłam kurtkę i wybiegłam z domu. Biegłam prosto, sama nie wiedząc dokąd.Usłyszałam za sobą krzyk Jaxona, mimo to nie odwróciłam się. Cały czas biegłam. W mojej głowie panował taki chaos, że trudno było mi się skupić na jednej konkretnej myśli. Deszcz nie przestawał padać, znów byłam cała mokra. Przystanęłam na chwilę. Byłam cała zapłakana, oparłam się o mur jakiej kamienicy. Rozejrzałam się, byłam blisko starego parku, obok najbliższego drzewa stała jakaś stara spróchniała ławka, usiadłam na niej po czym zakryłam dłońmi twarz.
Jak ona mogła, no jak... Ta myśl ciąży nade mną jeszcze od tego wesela Cioci. To tam niby poznała tego George'a? I do tego stopnia mu zaufała żeby pozwolić mu się do nas wprowadzić z swoim synem? To jest jakiś kiepski sen. Jejku... Dlaczego ona mi to robi ?! Co z tatą, co z Alicją! Kim ona się stała ?! ile dla niej znaczyliśmy...
Z daleka usłyszałam jakieś męskie głosy, głośno się darli, ewidentnie byli nietrzeźwi. Skuliłam się na ławce oplatając rękami kolana. Było mi tak zimno, cała drżałam.
I jak to teraz będzie ? Ja Renee Jaxon i George jako szczęśliwa rodzinka, jak oni to sobie wyobrażają. Przy najmniej tyle że Jaxon nie będzie jakoś specjalnie nachalny... właśnie... trochę głupia go potraktowałam, siedzi w tym g*wnie tak samo jak ja i on również nie jest zadowolony z przebiegu zdarzeń. Powinnam wrócić i go przeprosić... martwił się o mnie.
Męskie głosy słyszałam coraz wyraźniej. Postanowiłam wrócić i porozmawiać z moim "bratem" ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa, ani drgnęły, było im wygodnie i nie zamierzały się stąd nigdzie ruszać. Faktycznie, wcale nie chcę wracać do tego przeklętego domu.

-Heeej.. Księżniczko ! - zawołał basowy głos za mną. Podniosłam głowę. - Zgubilaś tatusia?! -rykną obrzydliwym, głośnym śmiechem.
Cóż za przykra, niesmaczna uwaga. Tak, zgubiłam...
-Jeśli chcesz ja mogę być dzisiaj twoim tatusiem !
-Hej, mała. Masz ochotę na co nie co ? - zawołał 2 głos.
-Odpi*rdolcie sie... - powiedziałam zrezygnowana. Chyba nie do końca zdawałam sobie sprawy z niebezpieczeństwa jakie groziło mi w tej chwili.
-Co powiedziałaś ? - zawył jeden z mężczyzn -wyszczekaj to kochaniutka -złapał mnie za mokre włosy i podniósł moja głowę do góry tak że grube krople spadające na moją twarz i oczy sprawiały że wszystko mi się zlewało ze sobą. Szybko zamrugałam aby oczyścić widoczność ale na nic mi się to nie przydało, zbyt mocno padał deszcz.
-Wpuszczaj mnie - wycedziłam przez zęby. Mężczyzna szarpną mnie za włosy i spadłam z ławki na mokry chodnik. Uderzyłam głową o ziemie i zaraz poczułam pieczenie pod okiem.
-Ooo, jaka niegrzeczna.. -powiedział słodkim tonem przyglądający się brunet stojący obok nas. - Weź to, to ci pomoże opanować nerwy skarbie - wybuchnął gburowatym śmiechem. Trzymający mnie mężczyzna zacisną jedną dłonią moje policzki i rozwarł moją szczenkę. Drugi wetknął mi do buzi jakąś tabletkę po czym tamten zacisną mi usta i zmusił mnie do połknięcia "tego czegoś"
Było mi już wszystko jedno co się stanie. Nic nie trzymało mnie przy życiu. Nikt by po mnie nie płakał.
W tej chwili usłyszałam ryk silnika. Jasne światła bijące z czarnego lśniącego samochodu oświetliły okolice. Mężczyźni nieco się speszyli. Dostrzegłam na chodniku krople krwi po czym natychmiast przyłożyłam brudną rękę do kości policzkowej. Samochód się nagle zatrzymał z mocnym piskiem opon. Wysiadła z niego wysoka postać.
-Puśćcie ja! - krzyknął.
Ten głos...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz